Oczywiście
miałem rację, myśląc, jak zareaguje Monique na wieść, że jeszcze trzy miesiące
będziemy spotykać się w tajemnicy przed wszystkimi. Miałem jednak asa w
rękawie: za dokładnie dziewięćdziesiąt dwa dni nasz koszmar się skończy i
wreszcie zamieszkamy razem.
Wieczorem
zadzwoniłem do niej i poprosiłem o spotkanie. Wolałem powiedzieć jej to w
cztery oczy, zresztą wprawiłem się w tym przez ostatni wieczór.
Pomogłem
Laurze posprzątać po niedojedzonej kolacji, pozmywałem naczynia i przesunąłem
stół na swoje miejsce pod oknem. Ani razu żadne z nas nie wypowiedziało nawet
słowa; zresztą – o czym mielibyśmy dzisiaj rozmawiać?
Kiedy
zakładałem marynarkę, żona jeszcze wyjrzała przez drzwi prowadzące do salonu i
przyjrzała mi się uważnie.
–
Przyjdziesz jeszcze dzisiaj? – spytała, wycierając dłonie o ściereczkę.
–
Raczej nie. Jutro zacznę tu nocować – odparłem chłodno, trochę rozeźlony.
Zdawałem
sobie sprawę, że wiele rzeczy byłem winien Laurze, ale zupełnie nie podobał mi
się pomysł spędzania z nią czasu przez najbliższe trzy miesiące. Nie mogła
wymyśleć dla mnie innego sposobu odpokutowania wyrządzonych jej krzywd?
Już
miałem wyjść, gdy nagle sobie o czymś przypomniałem.
–
Na wszystko się zgadzam, ale śpię w pokoju gościnnym – rzuciłem przez ramię,
wiedząc, że te słowa zranią Laurę.
Nie
czekając na odpowiedź, trzasnąłem drzwiami.
Wiedziałem,
że nie zachowuję się w porządku wobec żony, ale byłem na nią zwyczajnie zły.
Zacząłem się zastanawiać, czy decyzja, jaką podjąłem, była do końca słuszna.
Jak miałem spędzać czas z Laurą, udawać, że ją kocham, skoro moje zauroczenie
zwyczajnie minęło? Jasne, lubiłem ją, z pewnością nie czułem nienawiści, ale
nie wyobrażałem sobie jej jako kogoś więcej niż przyjaciółkę, a niedługo byłą
żonę.
No
i na dodatek jej głupia propozycja może popsuć mój związek z Monique. Jak sama
mówiła, to nie moja wina, że się zakochałem, więc powinna to uszanować i
pozwolić mi na wspólne życie u boku Francuzki!
Wściekły
na Laurę, ale też na siebie, podjechałem pod restaurację, gdzie często
spotykałem się z Monique. Byliśmy tutaj umówieni; wolałem przyznać jej się do
wszystkiego w miejscu publicznym, bo nie zrobiłaby tutaj awantury. A przynajmniej
na to liczyłem.
Co
prawda nie miałem rezerwacji, ale szef kuchni był moim dobrym znajomym, więc
szybko znalazł się dla mnie wolny stolik. Zająłem miejsce w rogu, gdzie
niewiele osób było w stanie nas zobaczyć, po czym rozejrzałem się po sali.
Lubiłem
to miejsce z wielu powodów. Po pierwsze, rzadko spotykałem tu jakiegoś
znajomego, więc bez obaw umawiałem się z Monique. Po drugie, szefem kuchni był
Peter, z którym studiowałem anglistykę, a który był święcie przekonany, że
Monique jest moją asystentką.
No
i podobał mi się wystrój pomieszczenia. Od wysokiego sufitu aż do ziemi
ciągnęły się palące na niebiesko lampki, każdy stolik ładnie ozdabiano
codziennie innymi, żywymi kwiatami, a na gładkiej niczym tafla lodu posadzce
można było tańczyć do rana. W dodatku wielkie okna wychodziły akurat na jedną z
głównym ulic Corony, więc widok zapierał dech w piersi.
Monique
spóźniła się dwadzieścia minut, ale wyglądała prawie tak dobrze jak
dzisiejszego ranka. Zmieniła czerwona sukienkę na eleganckie spodnie i czarną
bluzkę, a niesforne loki upięła w wysoki koński ogon. Za każdym razem, gdy ją
widziałem, byłem niemal pewny, że to kobieta idealna.
Szkoda,
że na drodze naszego szczęścia stała jeszcze Laura.
–
I jak? – Nie witając się, usiadła naprzeciw mnie, splotła dłonie i utkwiła we
mnie podekscytowany wzrok.
Od
razu zrozumiała, że coś jest nie tak, bo na mojej twarzy pojawił się grymas.
–
Powiedziałem jej o nas… – zacząłem niepewnie. – Kochanie – ścisnąłem jej dłoń,
widząc minę, jaką zrobiła – to nie będzie takie łatwe…
–
Och, coś ty znowu zrobił? – jęknęła, szybko zabierając dłoń.
–
Zgodziła się na rozwód – szybko dodałem, a wtedy oczy Monique zalśniły z
ciekawości. – Tylko pod jednym warunkiem.
Prychnęła,
wywracając oczami.
–
Powiedziała, że nie ma zamiaru robić awantur czy wymówek. Jeśli będę z nią
mieszkać jeszcze przez trzy miesiące, podpisze wszystkie papiery bez problemu.
–
Czy ty nie rozumiesz, że ona dalej chce z tobą być? Zrobiła to specjalnie! Myśli,
że jeśli z nią zostaniesz, to zdoła cię odzyskać! – Powstrzymała się, by nie
uderzyć pięścią w stół.
Jej
oczy słały błyskawice na prawo i lewo, a ja poczułem się niezręcznie.
–
I tak nic nie ustalimy, jeśli się nie uspokoisz – powiedziałem powoli, ale nic
mi to nie dało, bo Monique niemal zmiażdżyła mnie spojrzeniem. Wyprostowałem
się. – Przecież wiesz, że tak powinniśmy zrobić. Musiałem się zgodzić, nie chcę
problemów z rozwodem.
–
A skąd wiesz, że cię nie oszukała? – Złożyła ręce na piersi.
Posłałem
jej zmęczone spojrzenie.
–
Znam ją. Nie okłamałaby mnie w takiej sprawie. Ona nie jest taka.
–
Ty tak uważasz. Moim zdaniem chce mi cię odbić, a wiedz, że ja jej na to nie
pozwolę – szepnęła stanowczo, pochylając się nad stolikiem. – Matt, błagam, nie
daj się jej omotać. Ona doskonale wie, co zrobisz, zna cię dłużej niż ja.
Proszę, uważaj, bo nie daruję jej, jeśli mnie przez nią zostawisz.
Monique
zrobiła się nagle irytująca. Miałem serdecznie dość i jej, i Laury. Och, gdyby
ten dzień wreszcie mógł się skończyć… Odnosiłem wrażenie, że ciągnie się w
nieskończoność.
–
Uspokój się – poprosiłem po raz ostatni. – Przecież to szybko minie. Tylko trzy
miesiące. Damy radę.
Wydęła
usta, kręcąc głową.
–
Obiecujesz, że nie pozwolisz jej na zbyt wiele? – spytała w końcu zrezygnowana.
–
Tak. Przecież to z tobą chcę teraz być. – Wysiliłem się na uśmiech, ale chyba
nie był zbyt szczery. – Zaufaj mi. Dobrze wiesz, że cię nie zostawię, nie
teraz. Klamka zapadła, kochanie. Trzy miesiące i wreszcie będziemy razem.
Obiecuję.
~*~
Tak
jak zapewniłem, dopiero następnego dnia wróciłem do domu. Zastałem Laurę w
kuchni, właśnie gotowała warzywa na obiad.
–
Dzień dobry. – Pewnie usłyszała moje kroki.
–
Hej – mruknąłem niezbyt entuzjastycznie.
Wszedłem
do królestwa mojej żony, czyli kuchni z prawdziwego zdarzenia. Przez ostatnie
pięć lat Laura skrzętnie zbierała każde naczynie, każdą patelnię, każdą łyżkę,
która wpadła w jej ręce, po czym przynosiła znaleziska do tego pomieszczenia.
Dlatego u sufitu wisiała niezliczona ilość noży, szuflady zostały wypełnione po
brzegi ozdobnymi sztućcami, a szafki zajmowały garnki. Oczywiście wszystko,
czego potrzebowała kobieta, dostawała ode mnie, dlatego kuchnia była naprawdę
dobrze urządzona.
–
Masz ochotę na kurczaka?
–
Jasne.
Dziwnie
rozmawiało się z Laurą, gdy ta udawała, że to, co wydarzyło się wczorajszego wieczoru,
w ogóle nie miało miejsca. Mnie było dość ciężko, więc jedynie siadłem bez
słowa przy masywnym stole, przy którym mogłoby zasiąść jakieś dwanaście osób, a
z reguły zajmowały je dwie.
–
Byłeś dzisiaj w pracy? – spytała pogodnie, radośnie ignorując mój brak humoru.
Miałem
ochotę krzyknąć, że nie, żeby dała mi spokój, bo już jej nie kocham i nic nie
sprawi, by było inaczej, jednak zdołałem ugryźć się w język. Doszedłem do wniosku,
że z takim podejściem te trzy miesiące będą mi płynęły wybitnie leniwie; lepiej
nastawić się na to, że muszę okazywać Laurze odrobinę zainteresowania.
–
Tak, ale tylko dwie godziny. Dzisiaj mam prawie cały dzień wolny.
Laura
jedynie dygnęła, zdejmując fartuszek. Wyglądała na naprawdę zainteresowaną.
–
A jak u Chrisa?
–
Nie wiem, wziął dzisiaj wolne. Planuje wyjechać z Annie na wakacje, może do
Europy. Wolą teraz, zanim Annie urodzi.
Chris
poznał swoją żonę zaledwie rok temu w wieku trzydziestu trzech lat. Była od
niego sporo młodsza, dopiero skończyła studia i odbywała praktykę w mojej
firmie. Trzy miesiące później wzięli ślub, a Annie niedługo po tym zaszła w
ciążę.
Cieszyłem
się szczęściem przyjaciela, jednak w tamtym momencie miałem własne problemy na
głowie.
–
Zazdroszczę im… – zaczęła rozmarzonym głosem Laura, a ja wtedy nie wytrzymałem.
Poderwałem
się z miejsca tak gwałtownie, że moja żona aż podskoczyła. Uderzyłem z całej
siły pięścią stół, tak że szklanka przewróciła się i stłukła z głośnym
brzdękiem.
–
Przestań! – ryknąłem. – Skończ z tym udawaniem! Ja tak nie umiem, rozumiesz?!
Stało się, co się stało, nie próbuj się ciągle okłamywać. Zdradziłem cię, a do
ciebie to jeszcze nie dotarło?! Po co ci ta imaginacja naszej nieistniejącej
miłości?
Dopiero
wtedy do mnie dotarło, co powiedziałem, ale było już za późno na jakiekolwiek
przeprosiny. Zawaliłem na całej linii, a mina, jaką zrobiła Laura, tylko
utwierdziła mnie w tym przekonaniu.
–
Lauro, posłuchaj… – zacząłem, ale ona mnie nie słuchała.
Odwiesiła
bez słowa swój kolorowy fartuszek, minęła mnie szerokim łukiem i wolnym krokiem
wspięła się po schodach, by zaszyć się w sypialni.
Przejechałem
dłonią po twarzy. Miałem wszystkiego dość. Przez ostatnie wydarzenia stałem się
nie tylko bardzo nerwowy, ale i agresywny. Raniłem nie tylko Laurę, ale i
Monique. Jeśli tak dalej pójdzie, stracę obie, a przecież, mimo wszystko, były
dla mnie bardzo ważne. Nawet moja żona, której co prawda nie kochałem jak
dawniej, ale wciąż mi na niej zależało.
A
może bardziej na naszej dobrej relacji.
Tylko
dlaczego ostatnim czasem tak bardzo mnie irytowała?
Wolałem
nie pokazywać jej się dzisiaj na oczy, dlatego poszedłem do swojego gabinetu,
by załatwić wszystkie papierkowe sprawy. Wypełniałem przez kilka godzin kolejne
rozliczenia, sprawozdania i inne mało przydatne dokumenty, zastanawiając się
przez cały czas, do czego dążyła Laura.
Dlaczego
zachowała taki spokój, dowiadując się o mojej zdradzie? Nawet jeśli mnie
podejrzewała, to i tak musiała się zdenerwować. Przecież to niemożliwe, by
pozostała niewzruszona, wiedząc, że małżeństwo, o które dbała tyle czasu, które
tak bardzo chciała uratować, zwyczajnie się rozpadło na kawałki nie do
złożenia.
Było
mi jej szkoda. Widziałem, jak bardzo się stara. Codziennie okazywała mi swoją
miłość, a jednak nie potrafiłem tego docenić. Owszem, na początku naszego
związku bardzo ją kochałem, ale to uczucie powoli się wypalało. W międzyczasie
poznałem Monique i to dla niej straciłem głowę…
Cóż,
co się stało, to się nie odstanie, ale miałem nadzieję, że Laura mi wybaczy i
pozwoli ułożyć sobie życie z nową kobietą.
Wiedziałem,
że potraktowałem ją podle. Mogłem wiele spraw wyjaśnić delikatniej, ale
jednocześnie bałem się, że jeśli nie będę chciał jej zranić, to w końcu nic nie
powiem. Nie mogłem pozwolić Monique wyjawić prawdy, bo Laura pewnie by tego nie
zniosła. Czułaby się upokorzona, zraniona…
A
ja umyłbym od tego wszystkiego ręce i może nie byłoby takiej sytuacji, jaka
właśnie miała miejsce.
Dlaczego
Laura poprosiła mnie o coś tak niedorzecznego? Jaki miała w tym cel? Czyżby –
tak jak mówiła wczoraj Monique – naprawdę chciała mnie przy sobie zatrzymać?
Przecież to było niemożliwe, nie umiałem z nią żyć jak dawniej. Moje uczucia kompletnie
się zmieniły. Chociaż wciąż zależało mi na żonie – na naszych dobrych
stosunkach nawet po rozwodzie – to nie mógłbym do niej wrócić. Przecież po
mojej zdradzie nic nie byłoby takie samo, choćbyśmy bardzo próbowali udawać, że
to nic takiego.
Kiedy
skończyłem, spojrzałem na zegarek. Dochodziła pierwsza w nocy, więc domyśliłem
się, że Laura już śpi. Zawsze kładła się przed dziesiątą, by następnego dnia
wstać o świcie i pracować nad kolejnym artykułem.
Zabrałem
najpotrzebniejsze rzeczy z zagraconego biurka, poukładałem szybko książki w
regale i zgasiłem lampkę palącą się na komodzie. Byłem wyczerpany dzisiejszym
dniem.
Wspiąłem
się powoli po schodach, starając się wchodzić jak najciszej, gdyż Laurę
potrafił obudzić nawet najmniejszy szelest. Całe szczęście, że nie chrapałem,
bo biedaczka pewnie nie usnęłaby nawet na minutę przez ostatnie pięć lat.
Nagle
usłyszałem jakiś zduszony dźwięk, więc na palcach podszedłem pod drzwi naszej
dawnej sypialni, skąd dochodziły odgłosy. Ostrożnie przyłożyłem ucho do dziurki
od klucza, zastanawiając się, co to może być.
Wtedy
usłyszałem coś, co zdarzyło mi się dopiero po raz drugi w całym życiu.
Płacz
Laury.
Stałem
pod sypialnią dobre kilka minut, wsłuchując się w zduszony szloch kobiety. Im
dłużej tam byłem, tym bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że jestem
zwykłym draniem, który nie zasługuje na żadną miłość.
~*~
Nie wytrzymam z Mattem ani chwili dłużej. Jak tak dalej pójdzie, rzucę to opowiadanie, bo nie dam rady ;/ Mam nadzieję, że mimo wszystko dalej ze mną jesteście, chociaż główny bohater psuje to opowiadanie swoim charakterem :c
Wasza Elif
Mogę Cię pocieszyć, Elif, że mnie się to nowe opowiadanie podoba. Absolutnie z niego nie rezygnuj. Oczywiście, jeśli podejmiesz inną decyzję, to zaakceptuję ją bez sprzeciwu. Jednak wtedy bez sensu było zaczynanie czegoś nowego. Aczkolwiek to już nie pierwsza twoja rezygnacja, bo z przedniego pomysłu opatrzonego tym samym cytatem dosyć szybko się wycofałaś. Mam na myśli tę historię o dziadku i jego wnuczce, która rozgrywała się nad morzem. Tyle uwag merytorycznych. A co o rozdziale? Mat nie wzbudza sympatii, ale moim zdaniem nie ma w tym fakcie nic negatywnego. Nie zawsze kreujemy bohaterów po to, by wzbudzali li i jedynie te pozytywne uczucia. Czasem z rozmysłem chcemy wzbudzić niechęć u Czytelnika. Inaczej cała nasza praca szłaby na marne. Podobnie jak w rzeczywistości świata nie zaludniają wyłącznie sami dobrzy ludzie, bo życie nie jest bajką. Moim zdaniem na o wiele większy brak sympatii zasługuje tutaj Monica. Wydaje się dosyć pustą osóbką taką, co to dąży do celu po trupach. Pewności siebie dodaje jej uroda i bogaty tatuś. Nie, zdecydowanie potępiam taką postawę. Najbardziej nieokreślona natomiast pozostaje Laura. Nied wiadomo, co pchnęło tę kobietę do takiego krroku? Przecież nie brak świadomości, że mąż kocha inną. To akurat wie doskonale. Dlatego podejrzewam jakiś dramat osobisty. Żadna zdradzana żona bez powodu nie machnęłaby ręką na tę sprawę. Ona najzwyczajniej nie ma nic do stracenia, więc postanowiła zaryzykować. Natomiast u Matta widać, choć cień refleksji nie jest zatem takim kompletnym potworem. Przypomina bardziej małego, rozpieszczonego chłopca. Bowiem dzieci często postępują, według zasady na złość babci odmrożę sobie uszy. Mam wrażenie, że nowa miłość da mu się we znaki. Wesołego Alleluja i czekam na ciąg dalszy. U mnie drugie epizod opowiadania pojawi się 16 kwietnia.
OdpowiedzUsuńHm, postaram się skończyć to opowiadanie, chociaż często z pisaniem jest naprawdę różnie :) Z reguły kończę zaczęte historie, ale czasem zdarzy mi się je porzucić już po pierwszym rozdziale. Zależy, czy się wczuję, czy nie :)
UsuńNie będę wybielać Matta, bo na pewno nie jest on dobry. Może rzeczywiście trochę zagubiony, bo cały czas waha się. Owszem, zrobił krok w jedną stronę, bo w końcu zdecydował się wyznać wszystko Laurze i wyprowadzić się do Monique, jednak też nie jest zbyt pewny, czy dobrze zrobił.
Monique też jakoś nie lubię... Ale cóż, bohaterów trzeba jakoś znosić :)
Dziękuję za opinię :)
Zgadzam się z Alutką. Matt nie jest może pozytywnym bohaterem, ale przez te jego błędy wydaje się bardziej ludzki. Bo nie oszukujmy się, niejeden człowiek ma wiele na sumieniu. No i pewnie psycholog, by go zrozumiał. Ale szczerze mówiąc coraz bardziej zaczyna mnie zniechęcać do siebie Monique. Nie bardzo wiem co oprócz urody widzi w niej Matt. Kobieta wydaje się zimna, wyrachowana i kapryśna. No cóż, może taki jej urok, a facet ma jakiś kryzys wieku średniego i szuka zmian. Właściwie to te dylematy głównego bohatera wydają się całkiem ciekawe. Z jednej strony chce być z kochankę, zacząć wszystko od nowa, a z drugiej ma jakiś tam sentyment do żony. Widać, że Matthew ma wyrzuty sumienia (i słusznie), zwłaszcza po doprowadzeniu Laury do płaczu, ale to dowód na to, że jednak nie jest zimnym draniem. Dobra, nigdy nie sądziłam, że będę go broniła, ale nie widzę w nim typowego czarnego charakteru, a bardziej zagubionego faceta, który chyba już sam nie wie co robić.
OdpowiedzUsuńJak widać jestem dziś bardzo miłosierna aż sama zaczynam się siebie obawiać. Niedługo się okażę, że zacznę próbować zrozumieć Monique ;)
W każdym razie nie waż się przerywać opowiadania, bo chcę się dowiedzieć czemu tak właściwie Laura nalega na te trzy miesiące. No i oczywiście jak to się skończy.
Powodzenia w pisaniu i więcej cierpliwości dla Matta. Pozdrawiam :)
Chyba masz rację, Matt ma kryzys wieku średniego, skoro rzucił się na młodszą, kapryśną i wyrachowaną Francuzkę :) Ale kto tam takiego zrozumie :)
UsuńOczywiście, że ma wyrzuty sumienia, wreszcie! Mógł się wcześniej ogarnąć, ale lepiej późno niż wcale :)
Monique nie da się zrozumieć >.<
Postaram się napisać je do końca, mam nadzieję, że mi się to uda :)
Dziękuję za opinię:)
najnbardziej mnie wkurza, że Matt uważa się tutaj za poszkodowanego. o0bie te kobiety, niewątpliwie mądre i atrakcyjnne z niewiadomego powodu na wielemu pozwalają,a on czuje irytację. boże, co za gnojek z niego. Dobrze,żerpzynajmniej na końcu tego rozdziału poczuł, że nie zasługuje na żądna miłość,tylko cidekawe, na jak długo. On naprawdę nie ma żadnego poczucia przyzwoitości... ale i tak zostanę.bo opowiadanie ma potencjał,jest dobrze pisane i nadal intryguje mnie postawa Laury. zapiski-condawiramurs.blogspot.com,zapraszam
OdpowiedzUsuńMatt jest zagubiony, ale to go oczywiście w żaden sposób nie usprawiedliwia.
UsuńMonique pragnie być z Mattem z wielu powodów. Między innymi chce mu udowodnić, że jest dla niego lepszą partią niż wieloletnia małżonka :) Ale, kto tam zrozumie taką kobietę. :)
Dziękuję za opinię :)
Przeczytałam i bardzo Cię proszę, żebyś jednak wytrzymała z Mattem, bo mi się opowiadanie bardzo podoba. Rzadko się spotyka, żeby narratorem historii był mężczyzna, ciekawa odmiana. W sumie nie mam do niego jakiś przesadnie negatywnych emocji, może dlatego, że w dzisiejszych czasach zdrada jest na porządku dziennym i nie robi to już na mnie chyba takiego wrażenia.
OdpowiedzUsuńNajwięcej negatywnych emocji wzbudza we mnie Monique i nie to dlatego, że rozwaliła małżeństwo, ale dla mnie jest po prostu głupia, taka pustka lalka, która do zaoferowania ma tylko urodę.
Laura jest dla mnie zagadkowa, ciekawi mnie dlaczego złożyła mu taką propozycję, dlaczego tak sama siebie katuje? Mam parę rozwiązań, najbardziej prawdopodobne wydaje mi się to, że jest w ciąży, następnie, że jest chora i chce spędzić z nim ten ostatni czas, żeby po jej śmierci nie czuł wyrzutów sumienia, że ją zostawił. Najmniej realne wydaje się to, że chce, żeby do niej wrócił. Ale kto wie?
Ja w każdym razie czekam na więcej :)
melodyjny-szept
Cieszę się, że mimo wszystko opowiadanie Ci się podoba :) Uwierz, że czasem główny bohater może przysporzyć wiele problemów :)
UsuńMonique może nie jest głupia, ale z pewnością zawzięta i nie pozwoli Mattowi od niej odejść, ponieważ tu chodzi o jej dumę i godność :) Nawet jeśli powinna dać sobie spokój z takim mężczyzną, to wątpię, by to zrobiła, bo jest na to zbyt... hm, ambitna?
Laura rzeczywiście jest dość zagadkowa, dobrze, że stworzyłam taki efekt :) Czy chce, by mąż do niej wrócił? Być może, ale wątpię, by tylko o to chodziło :)
Dziękuję za opinię :)