Jeszcze
pół roku temu wydawało mi się, że kocham Laurę. Byliśmy bardzo zgodnym
małżeństwem, prawie nigdy się nie kłóciliśmy, wyjeżdżaliśmy dwa razy do roku na
wakacje za granicę, najczęściej do Europy, chodziliśmy razem na bankiety,
całowaliśmy się – czyli robiliśmy to, co każde kochające się małżeństwo.
Po
czterech latach ślubu nagle coś między nami się zepsuło. Nie, nie była to żadna
sprzeczka, a coś zupełnie innego: mój ojciec zmarł, zostawiając w spadku firmę.
Ponieważ już wcześniej u niego pracowałem, to wiedziałem, na czym polega
biznes. Miałem też świadomość, że czeka mnie więcej godzin spędzonych w pracy.
Dodatkowo
Laura również mniej więcej w tym samym czasie dostała awans, zostając
redaktorką naczelną kobiecego magazynu o modzie. Wiadomo, jak to się skończyło.
Zaczęliśmy
więcej czasu spędzać w pracy, a mniej w swoim towarzystwie. Nie chodziliśmy już
tak często do kina, restauracji czy choćby na spacery. Coraz rzadziej
rozmawialiśmy.
Po
prostu odsunęliśmy się od siebie.
Na
moje nieszczęście – a może właśnie szczęście? – na jednym z bankietów, które
zostały zorganizowane w tamtym czasie, poznałem Monique, córkę wpływowego
biznesmena z Francji. Od razu zrobiła na mnie ogromne wrażenie, nie tylko
pięknem, ale też i błyskotliwym poczuciem humoru oraz nieznaną mi do tej pory
egzotycznością.
Z
początku rozmawialiśmy normalnie, potem konwersacja przerodziła się w niewinny
flirt.
Miesiąc
później po raz pierwszy zdradziłem Laurę.
Nie
będę ukrywał, że to ja wybitnie zawiniłem w tej sytuacji. Niestety, ale
zakochałem się w Monique i nie byłem w stanie nic z tym zrobić. Odkryłem, że
nie umiem już cieszyć się małżeństwem z Laurą, że ciągnie mnie jednak do
Francuzki, z którą znalazłem wspólny język.
Owszem,
wiele razy próbowałem powiedzieć żonie o swoim romansie, jednak za każdym razem
znajdowałem powód, by odwlec to co nieuniknione na później. Przez pół roku mój
związek z Monique tak szybko się rozwinął, że prawie nie myślałem o Laurze, gdy
po raz kolejny ją okłamywałem, że wyjeżdżam gdzieś w sprawach służbowych, a tak
naprawdę odwiedzałem moją Francuzkę w domu.
Mieliśmy
z Monique plany: chciałem się do niej przeprowadzić, wziąć rozwód, a potem
ożeniłbym się po raz drugi z dziewczyną, z którą zdradziłem żonę.
Wiedziałem,
że to nie było w porządku wobec Laury, ale zakochałem się w Monique i nie
wyobrażałem sobie życia bez niej. Z początku wmawiałem sobie, że to zwykłe
zauroczenie, że może jeszcze moje małżeństwo przetrwa. Niestety, w końcu
uświadomiłem sobie, że już nie kocham żony, a przynajmniej nie tak jak kiedyś.
Chciałem
być z Monique Laurent.
A
teraz, gdy wreszcie przyznałem się do winy, wcale nie poczułem ulgi, tylko
strach i zażenowanie.
Laura
stała dalej oparta o stół i wpatrywała się we mnie bez słowa. Między nami
zawisła niepokojąca cisza, a powietrze wokół można było przeciąć nożem.
Natychmiast zrozumiałem, że nie rozegrałem tego tak, jak trzeba. Nie chciałem
wbić jej kolejnego ostrza w serce, ale skoro zacząłem, to mógłbym skończyć.
–
Chcę się do niej przeprowadzić – kontynuowałem drżącym głosem. – I sądzę, że w
tej sytuacji powinniśmy porozmawiać o rozwodzie.
Gdy
wreszcie to z siebie wydusiłem, miałem ochotę uciec jak najdalej. Utkwiłem
wzrok w czubkach butów, czekając na krzyk i płacz, a jednak po długiej chwili
wcale tego nie usłyszałem. Uciążliwą ciszę przerwał słaby, jakby zmęczony głos
Laury.
–
No cóż, rozumiem – powiedziała powoli. – Czyli chcesz się wyprowadzić?
Odważyłem
się spojrzeć na żonę. Wciąż miała nieodgadniony wyraz twarzy, ale dostrzegłem w
oczach prawdziwy ból i smutek.
Byłem
zwykłym draniem.
–
Chcę – odpowiedziałem po dłuższej chwili. – Lauro, bardzo cię…
–
Nie przepraszaj mnie – od razu mi przerwała, kręcąc głową. – Przecież to nie
twoja wina, że się zakochałeś. Znam ją przynajmniej?
Zdziwił
mnie jej stoicki spokój. Gdy myślałem o tej chwili w pracy, widziałem Laurę
jako kobietę ogarniętą furią; nawet przez moment nie uwzględniłem tego, że może
być opanowana w tak ciężkiej dla nas sytuacji.
Znałem
ją bardzo dobrze i miałem świadomość, że zawsze była bardzo cicha, rzadko się
denerwowała. Jednak ta stresująca chwila najwyraźniej nie zrobiła na niej wrażenia…
–
Być może. Pamiętasz bankiet organizowany przez firmę tego francuskiego szychy,
jak mu tam było… Nathan Laurent!
Czułem
się perfidnie, mówiąc to wszystko, ale wiedziałem, że teraz nie mogę się
wycofać. Laurze należały się jakieś wyjaśnienia, nawet te najbardziej żałosne.
–
Pamiętam – potwierdziła przytłumionym głosem. – To jedna z jego córek, prawda?
Monique
miała młodszą siostrę, Clarę, jednak Laura znała osobiście jedynie moją
kochankę.
–
Prawda.
–
Monique?
Kiwnąłem
głową, zawstydzony. Ta cała rozmowa zaczęła mnie przytłaczać.
–
Monique Laurent – szepnęła zamyślona. – Hm, gratuluję gustu. Piękna kobieta.
Coraz
mniej z tego wszystkiego rozumiałem. Laura zachowywała się naprawdę dziwnie –
zupełnie jakby jej to nie dotyczyło.
–
Ty… wiedziałaś! – nagle krzyknąłem, oszołomiony.
Laura
odsunęła się i przeniosła wzrok w inną stronę, starając się na mnie nie
patrzeć.
–
Podejrzewałam – poprawiła mnie. – Raz mi powiedziałeś, że idziesz do Chrisa. To
było jakiś miesiąc temu, może więcej. Nie musiałam cię nawet sprawdzać. Godzinę
po twoim wyjściu sam zadzwonił i spytał się, czy nie chcemy do niego wpaść na
kolację. Wtedy zaczęłam się domyślać.
–
Dlaczego…? – Głos uwiązł mi w gardle.
–
Dlaczego ci nie zrobiłam awantury? Przecież nie miałam dowodów. A gdybym się ciebie
spytała, pewnie wszystkiego byś się wyparł.
Miała
rację; cholera, aż tak dobrze mnie znała. Pewnie w pierwszej chwili
zaprzeczyłbym i stwierdził, że to nonsens, że nie mam żadnego romansu. Dopiero
później mógłbym się przyznać.
–
No i często pachniałeś kobiecymi perfumami, nie moimi. Tak, było czuć te bardzo
drogie francuskie perfumy, na które pewnie nigdy mnie nie będzie stać.
Poczułem
się jeszcze gorzej. To nie tak, że Laura cokolwiek mi wypominała; mówiła
wszystko spokojnie, trochę przytłumionym głosem, ale wciąż była zadziwiająco
opanowana. Nie potrafiłem tego pojąć.
–
To od kiedy to trwa? – spytała dziwnym głosem, osuwając się na krzesło. Nagle
pobladła.
–
Od pół roku. Dobrze się czujesz?
Och,
co za głupie pytanie! Z pewnością nie miała się lepiej ode mnie, chociaż
starała się tego nie okazywać.
–
Świetnie – nawet teraz nie użyła sarkazmu. – Kiedy chcesz zabrać rzeczy?
Musiałem
zmienić temat, i to natychmiast. Nie mogłem znieść tej rozmowy, tego spokoju
Laury, apetycznie pachnących potraw, perfum unoszących się w powietrzu, a
przede wszystkim widoku pobladłej, ale wciąż pięknej twarzy żony.
–
Co ty chciałaś mi powiedzieć?
Ta
jednak pokręciła głową.
–
Teraz to nieistotne. Kiedy planujesz się wyprowadzić?
–
Nie wiem, nie zastanawiałem się.
–
Może usiądziesz i coś zjesz? – teraz to ona zmieniła temat. – Niedługo to
wszystko wystygnie, a szkoda, by się zmarnowało. Może trochę wina? Francuskie – zaakcentowała to słowo.
Nie
byłem głodny ani też nie miałem ochoty na takie żarty. Mimo wszystko Laura
miała do mnie żal, co widziałem w jej oczach.
–
No siadaj – poleciła. – Ja zapalę światło, nie będziemy siedzieć w takich
ciemnościach. Te świeczki długo nie pociągną.
Czułem
się co najmniej skołowany. Ani jeden mój scenariusz nie spełnił się; Laura była
opanowana, spokojna, w ogóle nie wyglądała na zdenerwowaną. Jedyne, co
dostrzegałem w jej oczach, to dziwne otępienie i zawód.
Przez
to wszystko miałem okropne wyrzuty sumienia.
–
Posłuchaj – zacząłem niepewnie, gdy usiadła na miejscu i sięgnęła po sałatkę. –
Pewnie jesteś teraz zła… Znaczy, na pewno. Na pewno jesteś wściekła i masz
ochotę mnie zabić, ale chciałbym to wszystko załatwić spokojnie, bez kłótni.
Gadałem
jak skończony kretyn, doskonale zdawałem sobie z tego sprawę. A jednak kiedy
pomyślałem, że po tym żałosnym monologu Laura rzuci we mnie talerzem, ta
jedynie popatrzyła na mnie łagodnie, przekrzywiając głowę.
–
Rozumiem. Więc nie chcesz żadnych kłótni?
–
Żadnych. – Pokiwałem głową.
Odłożyła
widelec, oparła głowę na ramieniu i spojrzała na mnie uważnie. Zmrużyła oczy,
zastanawiając się nad czymś. Czekałem w napięciu, mając nadzieję, że jednak nie
przyjdzie jej do głowy wszczynanie awantury. Ostatnie, czego bym chciał, to
rozstawać się z żoną w tak beznadziejnej atmosferze. Niestety – sam sobie byłem
winien, ale teraz i tak niczego bym nie odkręcił.
Ta
jednak nagle się wyprostowała i uśmiechnęła delikatnie.
–
Wiesz, chyba znam doskonałe rozwiązanie w obecnej sytuacji – powiedziała
radośnie.
Przełknąłem
głośno ślinę, bojąc się, co zaproponuje.
–
Obiecuję, że jeśli wywiążesz się z naszej umowy, dostaniesz wszystko, czego
chcesz. Oddam ci samochód, dom, każdy zaoszczędzony grosz…
–
Przestań – przerwałem jej, nieco zaszokowany. – Przecież nie musimy rozwiązywać
tego w ten sposób. Zostawię ci wszystko, co może ci się przydać, obiecuję. Nie
jestem aż takim draniem, by pozbawić cię tylu rzeczy. Na pewno dostaniesz dom,
ja będę mieszkać u Monique…
Laura
pokręciła głową, upiwszy łyk wina.
–
Ale ja nic nie chcę, nie potrzebuję – zapewniła cicho. – No i nawet nie wysłuchałeś
mnie do końca, Matt. Musisz oduczyć się wchodzenia ludziom w środku zdania.
–
Przepraszam. Mów.
Laura
wpatrywała się długo w płomień świecy, a gdy zabrała głos, przeniosła wzrok na
mnie.
–
Oddam ci dosłownie wszystko, a przede wszystkim wolność, bez żadnego
nieporozumienia. Tylko chcę, żebyś mi coś obiecał.
Perspektywa
rozstania się w spokoju, a może nawet zgodzie, bo Laura nie należała do ludzi,
którzy koniecznie muszą postawić na swoim, była bardzo kusząca, dlatego żywo
pokiwałem głową, gotów zgodzić się na wszystko. Wolałem nie okazać się większym
palantem, na jakiego wyszedłem w tamtej chwili.
–
Przez najbliższe trzy miesiące zamieszkasz ze mną. Będziemy zachowywać się jak
do tej pory, czyli jak kochające się małżeństwo. Będziemy udawać, że dzisiejsza
rozmowa się nie odbyła, a ty mnie nie zdradziłeś. Albo inaczej, ja nic o tym
nie wiem.
–
Ależ to nonsens! – krzyknąłem nagle, nie mogąc się zgodzić z tą propozycją. –
Chcę się wyprowadzić w najbliższym czasie. Zresztą, Monique nie będzie
zadowolona z takiego rozwiązania. Lauro, zrozum, nie chcę się z tobą kłócić,
ale wolałbym jakieś inne zasady.
Popatrzyła
na mnie tym swoim karcącym wzrokiem.
–
Wytrzymałeś ze mną ostatnie pięć lat, a teraz nie dasz rady mnie znieść przez
trzy miesiące?
Mówiła
to wszystko twardym, zimnym głosem, który podziałał na mnie jak kubeł lodowatej
wody. Rzadko używała tego tonu, więc zrozumiałem, że ona naprawdę pragnie
spędzić ze mną ten czas.
Z
drugiej strony… Monique na pewno nie będzie zbyt zadowolona. Planowaliśmy, że
gdy tylko Laura dowie się o moim romansie, niemal natychmiast przeniosę się do
Francuzki. A teraz to wszystko wzięło w łeb, bo moja żona chciała właśnie
takiego rozwiązania.
Mimo
wszystko byłem jej coś winien. Oszukiwałem ją przez pół roku, wręcz poniżyłem
swoim związkiem z Monique, a teraz, gdy ona dawała mi swego rodzaju szansę,
nawet nie chciałem jej przyjąć…
Zachowywałem
się jak tchórz przez ostatnie miesiące, a teraz miałem okazję to naprawić.
–
To tylko trzy miesiące – zapewniła mnie Laura. – Ani dnia dłużej. Podpiszę
wszystkie potrzebne papiery, oddam ci, co zechcesz, nawet dom. Tylko proszę o
ten czas.
–
Dlaczego? – Chciałem dać sobie więcej czasu na podjęcie odpowiedniej decyzji.
–
Chcę się jeszcze poczuć jak dawniej – przyznała po chwili milczenia, wpatrując
się w złotą obrączkę lśniącą na jej palcu. – Więcej czasu nie potrzebuję. No i
muszę oswoić się z myślą, że cię straciłam. – Uśmiechnęła się smutno,
przenosząc na mnie wzrok. Nagle zrobiło mi się gorąco. – Proszę o trzy miesiące.
Kiedy ten czas minie, podpiszę wszystko, co mi podsuniesz.
–
Na pewno? – Musiała się poczuć okropnie, gdy się o to spytałem, ale nie mogłem
się wycofać.
–
Na pewno. – Spojrzała na swoje delikatnie dłonie.
–
Nie będziemy rozmawiać o tym, co zrobiłem? – Chciałem się upewnić.
–
Nie.
Miałem
przez sobą perspektywę rozwodu bez najmniejszych przeszkód. Musiałem tylko trzy
miesiące udawać, że jestem szczęśliwym, kochającym mężem. W sumie to nawet
lepiej: nasi znajomi nie dojdą do wniosku, że jestem paskudnym draniem, który
zdradził swoją żonę i oszukiwał ją z tego powodu przez tak długi czas.
–
Zgoda – mruknąłem niepewnie, już wyobrażając sobie reakcję Monique na moje
wieści. – Trzy miesiące?
Laura
uśmiechnęła się słabo.
–
Trzy miesiące.
~*~
Z wielką chęcią uduszę Matta gołymi rękami. Kto się pisze?
Wiem, że teraz pewnie go nienawidzicie - to tak jak ja! Nie będę nawet prosić, byście dały mu szansę, bo drań na nią nie zasłużył. Możecie też wyżyć się na nim w komentarzach - chętnie sobie poczytam, jak bardzo doprowadzał Was do szału.
Nie mam pojęcia, jak wytrzymam z takim bohaterem jeszcze kilkanaście rozdziałów. Przecież to istna katorga - taki buc głównym bohaterem. Kto widział takie rzeczy?! ;D
Następny rozdział albo pod koniec marca, albo na początku kwietnia - wszystko zależy od mojego czasu, a ostatnio z nim krucho.
Wasza Elif
No debil, debil! Ale bardziej zwróciłam uwagę jednak na coś innego. Zadziwiła i w pewien sposób zaintrygowała mnie reakcja Laury. Zastanawiam się, czy jest w ciąży, czy może przez te 3 miesiące będzie starała się zdobyć męża na nowo? A może to coś zupełnie innego? Jestem pewna, że mnie nie zawiedziesz. Czekam na następny, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńLaura zareagowała dość dziwnie, to muszę przyznać. Jednak dalej nic nie mogę zdradzić, bo spoiler by ogarnął całe opowiadanie, a tego nie chcę ;3
UsuńOj tak, debil, chociaż i to mało powiedziane :)
Dziękuję za opinię :)
Korzystając z okazji, że akurat udało mi się nieco wcześniej, niż przewidywałam dodać u siebie pierwsze od dawna opowiadanie postanowiłam skomentować nowy rozdział u Ciebie, już wczoraj zauważyłam uaktualnienie. Zgłaszam się jako osoba, która chętnie udusi Matta razem z Tobą, Elif. Co za egoistyczny sukinsyn! Jak mu się przestało układać w małżeństwie, to od razu wskoczył do łóżka z jakąś pannicą, która oczywiście pewnie jest sporo młodsza i ma ładne cycki i zgrabną dupę? Ha, facet! Jak to mawiała Bridget Jones. Niezłe ziółko z tego podleca nie ma co! Nawet mi leży taka stylizacja. Masz u mnie wirtualną mrożoną czekoladę za tę innowację pisania w piewszej osobie w dodatku jako mężczyzna. A co do Laury toś zasiała w mej duszy bardzo prawdopodobne podejrzenia. Skoro małżonka Matta nie jest w ciąży, to z pewnością brzmi tajemniczo. Biorąc pod uwagę, że stan błogosławiony nie trwa trzy miesiące... Kiedyś czytałam pewną ksiązkę o kobiecie, której się też nie układało z mężem w dodatku nie była to żadna fikcja, tylko powieść na podstawie autobiografii pewnej autentycznie istniejącej osoby. W każdym razie tam bohaterka była po prostu w trudnej sytuacji życiowej wynikającej z pewnej wróżby. Nie przypomnę sobie teraz ani autora, ani tym bardziej tytułu, ale w każdym razie i tak chyba nie byłam zbyt oględna. To osłabnięcie też mi sporo powiedziało W wolnej chwili zapraszam do mnie. http://opowiadania-mandragory.blogspot.com/2015/03/miniopowiadanie-1-przez-ile-ksiag-pisze.html
OdpowiedzUsuńOj tam, Matt to buc i szkoda, że nie można go zdeptać jak robaka. Ale cóż, i tacy ludzie chodzą po tym świecie, więc trzeba jakoś to przeżyć.
UsuńNa mrożoną czekoladę zawsze i chętnie się piszę :)
Nie wydaje mi się, by tutaj fabuła była jakoś specjalnie podobna do treści książki. Aczkolwiek zobaczymy, zobaczymy ;)
Dziękuję za opinię :)
Oj, to nie chodzi dosłownie o wróżbę. Tylko o to, że mam przypuszczenia, co do powodu tej prośby Laury. Nie chciałam tego głośno mówić ale pewnie chodzi o chorobę. Bohaterka z tej mojej książki była chora. O ile pamiętam było to stwardnienie boczne zanikowe. Nie chciałam tego mówić głośno, bo po co wyprzedzać Autorkę, prawda? wydaje mi się, że chodziło w tym niedomówieniu o wizytę u lekarza i stąd ta prośba o trzy miesiące. Może ona chce go po prostu sprawdzić? Czy zostanie z nią z litości, a może to jednak miłość? No i nie polubiłam Monic. Więc korzystam ze sposobności, żeby to dopisać... Poza tym jestem ciekawa, czy pokusisz się o jakieś lekko erotyczne sceny?
UsuńPowody prośby Laury... Hm, chyba zostały już przedstawione, prawda? ;)
UsuńNie, nie pokuszę się o żadne tego typu sceny, bo jak dla mnie, to w tym opowiadaniu byłoby to zbędne :)
Hmm... jestem trochę zaszokowana. Matt to idiota i chyba każdy o tym wie, ale bardziej zainteresowała mnie Lura. Podziwiam jej spokój i opanowanie. Ja na jej miejscu chyba zabiłabym Matta, później spaliła jego rzeczy, a nad ogniem upiekła kiełbaski. A ona co? Prosi o trzy miesiące. Wciąż mnie zastanawia co chciała mu wcześniej powiedzieć. Może tego dowiem się później. W każdym razie wydaje mi się, że ona musi go naprawdę kochać i to jej sposób na ratowanie małżeństwa. No chyba, że jest na tyle sprytna, żeby ponownie go do siebie przekonać, a później porzucić i pokazać mu co traci. Ta druga opcja byłaby dosyć ciekawa, ale wtedy oznaczałoby, że w Laurze kryje się wyrachowanie o jakie jej nie posądzam. Ale jeszcze pozostaje Francuzka. Jakoś jej nie polubiłam, jednak jestem ciekawa co ona ma do powiedzenia na temat propozycji Lury. Coś mi mówi, że szykuje się awantura.
OdpowiedzUsuńZ pewnością to był ciekawy rozdział i czekam na kolejny, ciekawa jak dalej rozwinie się akcja. Pozdrawiam :D
Laura jest dobrą postacią, może trochę zbyt idealną, ale cóż... Tego wymaga moja zaplanowana w szczegółach fabuła ;D
UsuńPowody zostały już przedstawione... Laura po prostu trochę boi się samotności, była bardzo zszokowana tym, czego się dowiedziała, i dlatego chce przywyknąć do myśli, że Matt ją zostawi... Nie wiem, czy logicznie to opisałam, ale mniej więcej o to chodzi. :)
Dziękuję za opinię :)
faktycznie, Matt jest... okropny i nawet jego zapewenienia o miłości do Monique wcale nie brzmią przekonująco. Nie mogę go polubić, ale ćóż, nie oczekujesz tego od nas:D zafascynowałą mnie za to postać Laury. Jeśli chce go zatrzymać, myślę, że zagrała b. mądrze i spytrnie, tylko szczerze nie wiem, dlaczego by chciała, nawet jeśli nadal go kocha... Nie zachował się wobec niej dobrze, nie rozumiem jej. Myślę jednak nadal,że ona jest w ciąży, cóz rpzez 3 miesiące raczej to zauważy... Monique z pewnością nie będzie zachwycona, nie wiem, cyz pójdzie na taki układ. szykuje sie niezła zabawa. ale szczerze mówiac, myślę, że dla obu kobiet byłoby najlepiej, jakby zostawiły Matta w spokoju :D zapraszam Cię na nowosć na zapiski-condawiramurs, jestem ciekawa Twojej opinii :)
OdpowiedzUsuńAle ja się w sumie cieszę, że go nie lubisz, bo to znaczy, że nie jestem w tej nienawiści samotna :D
UsuńOczywiście, że się nie zachował w porządku wobec niej. Zresztą, musiał wybrać mniejsze zło, o ile w takiej sytuacji takie istnieje - czy nie przyznawać się dalej do związku z Monique, czy jednak wyjawić żonie prawdę.
Hm, z temperamentem Monique na pewno szykuje się małe bum w postaci awantury :)
Dziękuję za opinię :)
Witaj.
OdpowiedzUsuńKiedy kobieta w małżeństwie jest równie ambitna co mężczyzna to zazwyczaj źle się to kończy. Dlatego nie jestem zaskoczona, że tak zakończyło się małżeństwo Laury i jej męża. Kobiety czują , że coś jest nie tak. I kiedy jedna ze stron zdradza to czują to, lecz nie zawsze chcą to pokazać.
Tak jak jasności, czytam opowiadania tych osób, które również znajdują czas na moje opowiadanie. Mam nadzieję, że znajdziesz czas.
Pozdrawiam,
http://akfradratposiadaartystycznaduszyczke.blogspot.com/
53 year-old Software Engineer IV Valery Baines, hailing from Igloolik enjoys watching movies like Claire Dolan and Knife making. Took a trip to Rock Art of the Mediterranean Basin on the Iberian Peninsula and drives a Ferrari 250 SWB Berlinetta. blog tutaj
OdpowiedzUsuńprawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.
OdpowiedzUsuń